"Szewcy" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. Justyny Sobczyk w Narodowym Starym Teatrze. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Michał Majnicz gra tej jesieni sporo ról z wąsami. A to Piłsudski w "Bitwie Warszawskiej", a to górnik w "Triumfie woli" - albo Sajetan w "Szewcach". Witkacy mu to wpisał nawet w didaskaliach - "majster szewski, rzadka bródka dzika i wąsy, blondyn siwiejący". Dziesięć lat temu pewnie by sobie doklejał, ale wąsy wróciły, można mieć prawdziwe. Chodzę patrzeć na te wąsy, póki są. Niedługo mogą zmienić miejsce pracy. A tak się składa, że właśnie o pracy ten spektakl jest. Tytułowych twórców obuwia podano na scenie jako twórców tak w ogóle, jak tych tu wykonawców. Jako aktorów tego teatru, pozostających w tak zwanym stosunku pracy. Bo co nas obchodzą tarcia klasowe sprzed wojny, kiedy tu teraz na miejscu dzieje się na żywo dramat? Spektakl miał premierę w marcu, czyli "nie mógł wiedzieć". Ale jako sztuka - wiedział. Jakby sam Witkacy sczaił, że przyjdzie na aktorów walec i tylko zdążą powiedzieć przed rozwalcowaniem: "W naszych cz