EN

10.09.2021, 09:40 Wersja do druku

Od „Chinki Czikulinki” do polskiego Chińczyka

"I Ty zostaniesz Chińczykiem" wg scen. i w reż. Włodzimierza Kaczkowskiego z Teatru Scena Współczesna w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. Pisze Elżbieta Bisch na Stronie Tańca.

fot. mat. teatru

Kiedy w 2005 roku na polskiej scenie muzycznej pojawiła się „Chinka Czikulinka” Funky Filona okrzyknięto ją największą żenadą i największą porażką dyskotekową. Zarzucono wówczas jej autorowi, że piosenka obraża Polskę ukazując ją jako skrajnie nietolerancyjny kraj, a Polaków jako rasistów. Burzę wywołała prosta prawda: raper opisywał przypadki złego traktowania przybyszów ze Wschodu, które w tamtym okresie wydarzały się nagminnie. Czy coś się zmieniło w naszym stosunku do imigrantów? Chyba niewiele, z wyjątkiem tego, że od jakiegoś czasu obiektem naszej ksenofobicznej niechęci stali się raczej Ukraińcy. 

Stosunek przeciętnego Polaka do Chin jest przesiąknięty poczuciem wyższości i  wyśmiewaniem się z chińskiej tandety. Tymczasem produkty z Chin wyrugowały z rynku niemal całkowicie – za naszym przecież przyzwoleniem – polskie szwalnie, regionalne rzemiosło, europejską, japońską i amerykańską elektronikę… Niedawno zasłyszany żart świetnie obrazuje tę ekspansję „W odwecie za „chińskiego” wirusa wyrzuciłem z domu wszystko, co wyprodukowano w Chinach. Zostałem nagi w pustym mieszkaniu…”.

Z ciekawością wybrałam się więc na najnowszy spektakl Sceny Współczesnej poświęcony Państwu Środka i jego związkom z Polską, który został wystawiony 21 sierpnia 2021 r. w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. – Co piąty człowiek na świecie jest Chińczykiem. Chiny mają najdłuższą sieć szybkich kolei. Chińczycy opanowali rynek elektroniki, tekstyliów, energetyki tradycyjnej, odnawialnej i atomowej – te i inne informacje usłyszeli widzowie „I ty zostaniesz Chińczykiem”… 

Jak mamy odnieść się do tego, że to właśnie Chiny są potęgą światową, jeszcze nie całkiem nawet rozpędzoną, że przejmują gospodarczo i politycznie Afrykę i Azję? Czy powinniśmy nauczyć się żyć w kształtowanej przez nie rzeczywistości, bo kiedyś całkowicie po nas sięgną? Skoro zachodnie demokracje podobno się przeżyły, a otwartego faszyzmu i dyktatur mimo wszystko nie zaakceptujemy to czy czeka nas los żaby powoli gotowanej w chińskiej zupce? A może zapomnimy dla własnego bezpieczeństwa o europejskich wartościach, zamieniając smoka wawelskiego na chińskiego smoka Chi-lin? Byłam bardzo ciekawa, jak teatr komediowy w muzycznym kabarecie odniesie się do postawionego przez siebie samego zagadnienia. A spektakl, mimo zakładanej żartobliwej formy, będzie głosem ostrzeżenia, jakimś nawoływaniem do zbiorowej refleksji? 

Przede wszystkim „I ty zostaniesz Chińczykiem” był znakomitą rozrywką. Dowcipy, żarty sytuacyjne były naprawdę zabawne, śmiech na widowni rozlegał się często. Aktorzy, jeśli nawet chwilami udawali, że zapomnieli tekstu albo coś się „posypało”, tak naprawdę byli perfekcyjnie przygotowani, a te „wpadki” służyły wyłącznie przyciągnięciu uwagi widzów, nadawały pozorów swobody i improwizacji. Przez ponad sto minut wszyscy trzej aktorzy grali, skakali, przebierali się w kolejne stroje, biegali z przeróżnymi rekwizytami, wciągali do zabawy widzów, prowadzili zabawne lub refleksyjne dialogi, a przede wszystkim śpiewali. 

Oprawa muzyczna spektaklu była bogata, co zawdzięczamy Krzysztofowi Kosowskiemu (teksty piosenek) i Maciejowi Makowskiemu (muzyka). To były znakomite wykonania, niektóre z towarzyszeniem gitary Łukasza Mateckiego (elektrycznej bezprzewodowej wyposażonej w zapewne chiński przekaźnik bluetooth). Ciekawe stroje i rekwizyty, choć przy grze w „chińczyka” młody widz siedzący za mną upierał się, że to pionki do kręgli…, no cóż, najwyższy czas, żeby poznał jednak zasady innych gier (choć akurat „Chińczyk” pochodzi z Indii).

Scena Współczesna znana jest z komediowych spektakli (choćby „Historia świata w nieco skróconej wersji”), ale oglądane przedstawienie było czymś więcej, niż komedią z elementami stand-up. Można uznać je za odmianę musicalu, a poza komediowością także za teatr społecznej refleksji. Wybierając się na to przedstawienie obawiałam się ksenofobicznych żartów, tymczasem widzowie otrzymali dużą dawkę ważkich pytań i całkiem poważnych obserwacji przemyconych pod czapką trefnisia. 

Czy Europejczyk może stać się mentalnie Chińczykiem? Czy łatwo nam będzie zaakceptować chiński system manipulacji społecznej, jaki panuje w Państwie Środka za względny dostatek, spokój i bezpieczeństwo? Czy skoro jesteśmy skłonni wierzyć w istnienie Reptilian, jesteśmy też skłonni uznać, że nasz system wartości, zasady demokracji nie są warte obrony, bo ta wymaga wiedzy, odwagi i zdecydowania? Te i inne pytania aktorzy stawiali nam bez końca. Nie brakowało przy tym prezentacji wybranych elementów tradycyjnej kultury Chin, oczywiście w skróconej, zabawnej formie, ale dającej widzom pojęcie o tradycji i sile chińskiej cywilizacji. Konfucjusz, tai-chi, teatr chiński, barwny jak papierek gorzkiego cukierka, bo w środku jest przydziałowa miska ryżu… 

Zastanawiam się, na ile okres pandemii wpłynął na kształt spektaklu, który swoją sceniczną premierę miał w lutym 2021 roku. Miałam zresztą okazję obejrzeć wcześniej relację internetową (wówczas obok Łukasza Mateckiego i Jarosława Domina występował niezwykle ekspresyjny Adam Fidusiewicz), ale wersja oglądana na ekranie w zaciszu własnego domu, bez interakcji widzów z aktorami nie dała aż takiej przyjemności (i refleksji), jak oglądana na żywo w teatrze. 

Przedstawienie bardzo zabawne, ale zarazem niezwykle poważne, znakomicie wykonane przez trzech wyjątkowo sprawnych, także fizycznie!, aktorów (Łukasza Mateckiego, Macieja Makowskiego i Jarosława Domina). Niewielka przestrzeń sceny nie była przeszkodą, zwłaszcza wobec wciągania w akcję publiczności siedzącej prawie na scenie, o krok od artystów. Doskonałym pomysłem było także zasłonięcie zaplecza (na którym znajdowały się wszystkie niezbędne rekwizyty i stroje) parawanami w stylu chińskim. Zabawny był również smok, będący mimo wszystko wspólnym polsko-chińskim akcentem, w końcu my też mamy swojego smoka – Wawelskiego.

Tytuł oryginalny

Od „Chinki Czikulinki” do polskiego Chińczyka

Źródło:

www.facebook.com/StronaTanca
Link do źródła