"Kursk" Pawła Huellego w reż. Krzysztofa Babickiego Teatru Miejskiego w Gdyni na "Darze Pomorza". Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Dramat o katastrofie "Kurska" jest metaforą niezmiennego od stuleci rosyjskiego despotyzmu Ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Okazuje się jednak, że można z powodzeniem zejść dwa razy pod ten sam pokład. Sztuka "Kurs", która w minioną sobotę miała na "Darze Pomorza" swoją prapremierę, to oczywista próba powtórzenia sukcesu, jakim było wystawienie przed pięcioma laty w tym samym anturażu adaptacji powieści "Idąc rakiem" Guntera Grassa. W obu przypadkach mamy tego samego autora, tam adaptacji, tu oryginalnego tekstu dramatycznego: Pawła Huelle, mamy tego samego reżysera: Krzysztofa Babickiego, autora muzyki - Marka Kuczyńskiego, scenografa - Marka Brauna, oraz - last but not least - ten sam zespół aktorski gdyńskiego Teatru Miejskiego. Tego rodzaju repeta raczej nie powinna się udać, a jednak - "Kursk" nie tak wiele tamtemu spektaklowi ustępuje. Markiz z pozytywki Paweł Huelle swój dramat oparł na tragedii okrętu podwodnego "Kurs",