"Bułhakow" w reż. Krzysztofa Rościszewskiego w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Ewa Mazgal w Gazecie Olsztyńskiej.
I co z tym "Bułhakowem"? Wielkie nadzieje na wielki teatr - bo ciekawy tekst, ważki temat i dobry reżyser - a tymczasem rozczarowanie. Z "Bułhakowa" Macieja Wojtyszki wyszła farsa na tle stalowej, bardzo dobrej zresztą, więziennej scenografii. Może stało się tak, bo groza stalinizmu z biegiem lat zbladła i dzisiaj jest tylko papierowym tygrysem. I może dlatego w przedstawieniu ważniejsze stały się alkoholowe i towarzyskie perypetie aktorów MChAT (Moskiewskiego Artystycznego Teatru) niż tragedia ludzi poddanych "wszech-miażdżącej sile bolszewizmu", jak plastycznie określił swój sposób sprawowania władzy Stalin. W niełasce Historia jest taka. Rok 1940. Michaił Bułhakow jest śmiertelnie chory. Pisze swą ostatnia książkę, arcydzieło "Mistrza i Małgorzatę". Kolejne rozdziały dyktuje żonie, Helenie. Tekst przepisuje Olga, jej siostra, sekretarka Włodzimierza Niemirowicza-Danczenki, współzałożyciela i szefa MChAT. Jego gwiazdą jest Olga Knipp