EN

18.02.2010 Wersja do druku

Och! Być Różą van der Blaast!

- W domu wpojono mi dobre maniery. I nagle dzięki Witkacemu, dzięki teatrowi okazało się, że moje życie nie kończy się na tym, że trzeba być porządnym, normalnym człowiekiem, robić wszystko "po bożemu". Odkryłam, że może być wiele innych rzeczy, cały wachlarz możliwości, całe inne życie - mówi DOROTA FICOŃ, od 25 lat aktorka Teatru im. Witkiewicza w Zakopanem.

Z Dorotą Ficoń, od 25 lat aktorką Teatru Witkacego w Zakopanem, rozmawia Katarzyna Bielas: "Zbierałem po nich nawet pety" - powiedział mi jeden z waszych fanów. Do teatru w Zakopanem pielgrzymowali młodzi ludzie z całej Polski, oglądali spektakle po kilka razy. - Naszą publicznością byli młodzi ludzie zauroczeni atmosferą tego miejsca. Dostawaliśmy od nich listy - prawdziwe, wzruszające. Pisali głównie o swoich odczuciach - że pierwszy raz coś takiego widzieli, że nie przypuszczali, że teatr może być tak niesamowitym spotkaniem, że nie wiedzą, jak to się stało, ale czuli się częścią spektaklu, wręcz jego współtwórcami. Pisali o przeżyciach duchowych, o miłości, o Bogu - były to prawie mistyczne listy, wyznania. Albo o tym, że w nocy nie spali, bo jeszcze raz wszystko przeżywali. Jak się zachowywali w teatrze? - Czasami po latach przychodziły dziwne przeprosiny. Np. w spektaklu "Witkacy - Autoparodia" wiele scen rozgrywało się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Och! Być Różą van der Blaast!

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 41 - dodatek Duży Format

Autor:

Katarzyna Bielas

Data:

18.02.2010