"Przerwana odyseja" Roberta Urbańskiego w reż. Jacka Głomba w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej XXIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Od dwudziestu lat oglądam przedstawienia Jacka Głomba. Od "Złego" według Leopolda Tyrmanda z 1996 roku pokazywanego w starej dziewiętnastowiecznej fabryce amunicji. Pod dziurawym dachem, przez który wtedy, w zimny wiosenny wieczór, padało w czasie spektaklu. Widzowie siedzieli pod kocami. Lekko zmoknięci i wychłodzeni oglądali brawurowe sceny z garbatymi Warszawami M20 wjeżdżającymi z impetem do środka dużej hali. Oczywiście Tyrmand to była Warszawa, jeszcze nie Legnica. Jak się później okazało, była już w tym spektaklu zapowiedź temperatury, emocji, języka, konwencji arcylegnickiej "Ballady o Zakaczawiu" z 2000 roku - najbardziej chyba znanego spektaklu reżysera z pierwszych lat jego działalności. W tym przedstawieniu pokazał Głomb nie tylko sposób, w jaki chce opowiadać o swoim świecie, ale i temperament, energię, styl. Słowem - charakter. Pokazał też bohaterów swoich opowieści. Zadziornych, skomplikowanych, nietuzinkowych. I nawet jeśli obdar