W "Wielebnych" Mrożka satanista to zasmarkany smyk. Ma transparent "NIECH ŻYJE PIEKŁO" i kompletnie nic z tych słów nie pojmuje. Manifestuje, kleci bomby o sile rażenia godnej niechcący pękających bombek choinkowych, a w wolnych chwilach pasjami zażera się chrześcijańskimi ciastkami co mu je Mrs. Simpson, przewodnicząca miejscowego komitetu parafialnego, z iście samarytańską czułością serwuje na plebanii. Zasmarkany wyznawca szatana wabi się jak foksterier-pierdoła. Na chrzcie dali mu Cziko. I jak tu poważnie traktować piekło? Na napisanej plebanii Mrożka świat nieodwracalnie karłowacieje. Wszystko więdnie, głównie pojęcia, kiedyś przecież naprawdę soczyste - wiara, Bóg, piekło, grzech, Kościół, śmierć, Żyd, kobieta. Słychać w tych słowach szelest papieru. Planeta nasza, którą Beckett nazwał ongiś zafajdaną gałką, jest coraz bardziej zafajdana mentalnie. Tutaj kurdupel goni kurdupla w celach morderczych, bo w św
Tytuł oryginalny
Ocalająca cioteczka Róża
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 26