Utarły się pewne zwyczaje, zależne od czasu i od środowiska, którym trudno się oprzeć. Na przykład Mrożek. Albo jest mieszany z błotem, albo - znów zależnie od czasu i środowiska - wynoszony pod niebiosa. Żeby nie było nieporozumień, to ja osobiście skłonny jestem wynosić Mrożka pod niebiosa. Tyle, że wyrzuciwszy go w górę, śledzę jego lot. Nie odwracam się i nie odchodzę, bez troski o to, że Mrożek wreszcie klapnie na ziemię. Wszyscy się zachwycali "Dwiema humoreskami o stosunku do zwierząt": że axerowski debel, że wspaniali aktorzy, że podteksty, że filozofia i głębia. Nawet genialny, jak zawsze, w swych wypowiedziach przedspektaklowych Treugutt, uległ obyczajowej presji i doszukiwał się w tych właśnie skeczach Mrożka tego, czego tam chyba... po prostu nie ma. I "Jeleń" bowiem i "Kynolog w rozterce", są bowiem - przepraszam, że się wtrącam - raczej słabszymi utworami znakomitego pisarza. Mrożek pisywał bowiem - i p
Tytuł oryginalny
Obyczaje (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i Życie nr 11