Nie jestem pierwszy, którego oburza ton felietonu Jana Klaty. Więcej, zdumiewa mnie także fakt, że ów tekst został w "Tygodniku Powszechnym" opublikowany - pisze Jacek Wakar w Kulturze Liberalnej.
Zdziwiłem się - przyznaję od razu. To wciąż za mną chodzi. Kiedy przeczytałem o tym, że dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie Jan Klata miał zły dzień, poczułem, że powinno być mi przykro. Dopiero potem zagłębiłem się w felieton w "Tygodniku Powszechnym" (nr 27/2013) i skóra mi ścierpła. Rzeczywiście, dyrektor Klata miał dzień fatalny. Najpierw ugryzł go komar, potem ptak narobił mu na kołnierz, a następnie wyrzucił z pracy sześcioro aktorów. Po czym ze szczegółami opisał to wszystko w swym stałym felietonie. Że zwolnieni aktorzy mieli swoją szansę, a teraz przyszedł czas weryfikacji, że dawno zapowiadał, że taka chwila nadejdzie, że sprawa przyjemna nie jest, ale on ma czyste sumienie, bo zrobił wszystko w zgodzie z odpowiednimi regulaminami. Nad wszystkim zaś unosiło się widmo feralnego owada, który zapoczątkował serię przykrych zdarzeń. Pecha miał dyrektor Klata, ale jak przystało na człowieka dużego formatu zachował d