"Dama pikowa" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Łódzka "Dama pikowa" jest bez wątpienia przedstawieniem robiącym wrażenie pod względem rozmachu inscenizacyjnego i urody plastycznej. Niestety, nie da się tego powiedzieć o reżyserii, w której jest sporo niekonsekwencji w konstruowaniu scen i epizodów. Od samego początku pech prześladował przygotowania do premiery tego dzieła w Teatrze Wielkim. Najpierw zachorowała Małgorzata Walewska (która miała śpiewać partię starej Hrabiny), co zmusiło dyrekcję teatru do poszukiwania kogoś na jej miejsce. Znaleziono go w Sankt Petersburgu. Choroba wykluczyła także łódzkiego tenora Krzysztofa Bednarka z partii Hermana. Wreszcie żałoba narodowa spowodowała dwukrotne przesunięcie premiery. Kiedy wydawało się, że wszystkie przeszkody są już pokonane, po pierwszej próbie ponownie zachorował tenor mający zaśpiewać partię Hermana. Znowu pojawiło się zagrożenie kolejnego opóźnienia terminu premiery, na szczęście możliwe było sprowadzenie śpiewaka (Vi