Słowa służą często hipokryzji, a jeśli chodzi o debatę publiczną, służą najczęściej ukryciu sensu - przypomina prof. Ewa Łętowska. Teatr współczesny mówi o czymś ważnym, choć nie każdy ten język rozumie. Ale czy rozumiemy język polityków? Zwykle nie. Jednak kto pierwszy pozwie posła za obsceniczne robienie wyborcom wody z mózgu, ten przechytrzy narzędzia eksperymentalnego teatru. Są chętni? - pyta M. z Gazety Pomorskiej.
Czy teatr to miejsce na obsceniczność? Niedawno z tym problemem mierzył się Teatr Polski w Bydgoszczy za sprawą reżysera Oliviera Frljicia. Kilka dni temu w Teatrze Powszechnym wystawił on też "Klątwę" na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Poseł PiS Dominik Tarczyński i posłanka Anna Sobecka złożyli zawiadomienia do prokuratury. Spektakl wzbudził skrajne emocje. Wielu internautów uznało, że przekracza granice dobrego smaku. "Seks oralny z figurą Jana Pawła II, zbiórka pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego, nawiązania do katastrofy smoleńskiej czy aborcji" - tego widzowie sobie nie życzą, zwłaszcza że spektakl powstał dzięki publicznym pieniądzom. Też mam problem z rozumieniem teatralnej sztuki współczesnej, która nadużywa "figur seksualnych", karmi się skandalem, a często jest po prostu bełkotliwa. Jednego odmówić takim sztukom nie można. Chce się po nich dyskutować, płakać i tęsknić za lepszym światem. Bo świat pr