"Obrzydliwcy" wg opowiadań Davida Fostera Wallace'a w reż. Marka Kality w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.
Scena Przodownik jest kameralna, sprzyja intymnym spektaklom. Widzowie mają szansę być bardzo blisko bohaterów, opowiadanych historii, przedstawianych zjawisk, problemów, sytuacji. W sposób naturalny wnikają w ich środek niepostrzeżenie, bezboleśnie, płynnie. Nie wiedzieć kiedy są w jądrze ciemności OBRZYDLIWCÓW. Twarzą w twarz, na wyciągnięcie ręki, emocja z emocją. Scenografia się w zasadzie nie zmienia. Ona ewoluuje wraz z opowiadanymi historiami. Dostosowuje się. Wprowadza w nastrój kontekstu. Pulsuje, zgodnie z narracją, indywidualizującym ją światłem. Jego barwa ma odcień wyzwalanych w nas emocji, które zmienne są, niepokojąco wciągają w strefę podświadomych i celowych działań. To, co widzimy-background mentalny bohaterów-obskurne, brudne, zdezelowane wnętrze toalety z porozbijanymi, popękanymi od uderzeń pięści, głowy, kto wie czego jeszcze, dużymi lustrami nad uszkodzonymi umywalkami, pisuary z korpusami kobiecych ciał, obok st