Zaczął się nowy rok akademicki, także w naszej szkole teatralnej. Tłumy młodych ludzi zaczynają nowy okres życia naładowani pragnieniami karier, otumanieni wizjami, które sobie sami często stworzyli. Zanim Pan zacznie zajęcia - co by Pan im powiedział na początek? - Jerzego Stuhra pyta Maria Malatyńska w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Kochajmy teatr w sobie - nie siebie w teatrze - czyli zacząłbym pamiętnym zdaniem Stanisławskiego, bo przecież nie tylko nasza, krakowska szkoła jest wierna temu klasycznemu teoretykowi i praktykowi teatru. Takie zdanie może rozpocząć wszelkie myślenie o warsztacie aktorskim. Ale nie tylko. Na tym pierwszym zdaniu ze Stanisławskiego się opieram i z niego wysnuwam pryncypia etyczne. To jest dla mnie podstawowe i ważne, bo osadza nas samych wobec sceny. A także uczy pokory wobec teatru. A więc tej cnoty, do której często trzeba się naginać. Ale krakowska szkoła zawsze potrafiła tę umiejętność przekazać. Nie wywyższaj się, nawet, jeśli wiesz, że to robisz lepiej. Dlatego pewnie zawsze mnie razi wszelka ekwilibrystyka postacią. Prostota jest najważniejsza. Ale na początek powiedziałbym studentom także o niezwykłości commedii dell'arte. Ta klasyczna i niezmienna umiejętność pokazywała, że ekwilibrystyka może być językiem teatru, ale tylko wt