"Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie" Iwana Wyrypajewa w reż. Wojciecha Urbańskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku wSieci.
Iwan Wyrypajew znów wwierca się w nasze dobre samopoczucie. Z tym autorem jest zabawny problem. Gdyby postarać się podsumować, o czym pisze dramaty, wyszłaby z tego schizofreniczna wyliczanka, m.in. z mordercą kanibalem z "Lipca" i wrażliwcami z "Iluzji", którzy podejrzewają, że życie przeciekło im przez palce. W każdym razie u Wyrypajewa metodą na przetrwanie w tym życiu jest opowiedzenie naszego widzenia świata osobistym językiem, który na równych prawach traktuje wymogi realizmu i dowolność dziecięcej wyobraźni. Niemal wszystkie chwyty dozwolone. Pamiętam eksperyment, gdy w formie scenicznego reportażu rosyjski twórca pozwolił się wygadać młodym ludziom, którzy spotkali UFO czy raczej wydawało im się, że spotkali. Rzecz jasna nie chodziło o żadne ekstrawagancje, ale o zaproszenie do dialogu o doświadczaniu czegoś wyjątkowego. Wyrypajew chciał, by dało się znaleźć taką możliwość, kiedy to gada się o chwilowym zrozumieniu sensu ży