- Nie rozumiem, co kierowało dyrektorem festiwalu, że zdecydował się zaprosić teatr, który szydzi z największej tragedii w naszej historii - mówi Anna Sobecka, posłanka PiS. - Nie powinniśmy i nie możemy cenzurować sztuki. Każdy z nas ma prawo do swobodnej wypowiedzi w granicach obowiązujących norm prawnych oraz wolny wybór, czy chce coś zobaczyć albo usłyszeć, czy nie. Jeśli ktoś uznaje, że jakaś sztuka go obraża, to niech nie bierze w niej udziału - odpowiada Maurycy Męczekalski, dyrektor AST Klamra w Toruniu, przed dzisiejszym spektaklem Lecha Raczaka "Spisek smoleński".
Rozmowa z posłanką Prawa i Sprawiedliwości ANNĄ SOBECKĄ, która protestuje przeciwko wystawieniu spektaklu "Spisek smoleński". Widziała Pani spektakl Lecha Raczaka? - Nie widziałam, ale czytałam recenzję, która ukazała się w ubiegłym roku i z której jasno wynika, że aktorzy w sposób szyderczy przywołują na scenie ofiary tragedii, naigrawają się z osób oddających im hołd oraz kpią z ludzi zajmujących się wyjaśnieniem katastrofy. Może gdyby widziała Pani "Spisek smoleński", zmieniłaby Pani zdanie? Recenzja wystarczy do wyciągania wniosków? - Oczywiście, gdybym miała oskarżyć twórców spektaklu w prokuraturze, to musiałabym go zobaczyć, ale ja protestuję przeciwko treściom, które to przedstawienie prezentuje. Jestem oburzona tym, że zbliżamy się do piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej, a dyrektor festiwalu "Klamra" pokazuje taki spektakl. Nie od dziś wiemy, jak ta tragedia jest traktowana w mediach. To odbiega od wszelkich st