Tadeusz Nowakowski we własnym kraju jest pisarzem mało znanym. Ściślej: nie czytanym. Nie czytanym nie dlatego, że na to nie zasługuje, że czytelnik go nie chce. Nie czytanym z jednego prostego powodu, że jego tekstów nie można znaleźć w polskich bibliotekach, księgarniach. Od jakichś dwu lat jest już trochę lepiej, ale jeszcze nie na tyle dobrze, by można o tym zapomnieć... Oficyna wydawnicza "Pokolenie" wypuściła w roku 1989 pierwszą edycję krajową "Obozu wszystkich świętych", powieści opublikowanej w 1957 r. przez paryską "Libellę". Pamiętam, że jeden jej egzemplarz przywiozłem do Krakowa, ukryty pomiędzy brudną bielizną osobistą, kiedy wracałem w 1959 r. z Paryża po krótkim tam pobycie. Trzeba było mieć trochę szczęścia, by książka nie wpadła w ręce celników, którzy "literaturę zakazaną" bezpardonowo konfiskowali. Kilkanaście książek Nowakowskiego - proza, eseistyka i reportaż - czeka jeszcze na ofertę krajowy
Tytuł oryginalny
Obóz wszystkich świętych
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 13