Rok temu na tej samej scenie Helmut Kajzar przedstawił swoją sztukę "Trzema krzyżykami". Obecnie wystawił w Teatrze Małym "Oborę", również rzecz własnego pióra, odznaczającą się podobną organizacją materiału literackiego. Na pozór są to odrębne scenki, etiudy aktorskie czy reżyserskie, których nie łączy wspólna akcja w tradycyjnym znaczeniu słowa. Słyszałem po przedstawieniu opinie, że "Obora" nadaje się co najwyżej na słuchowisko, nie na spektakl teatralny. Zarzucano też sztuce wielkie materii pomieszanie. Jest sporo prawdy w tych sądach, ale równocześnie pamiętać należy, że we współczesnej dramaturgii można spotkać wiele uznanych utworów odznaczających się strukturą jeszcze bardziej luźną niż u Kajzara. Weźmy choćby niektóre dramaty Tadeusza Różewicza, z najgłośniejszym bodaj jego dziełem - "Kartoteką". A przecież Kajzar przyznaje się sam do wpływów właśnie Różewicza. Zresztą z nowoczesnym dramatem jest trochę tak
Tytuł oryginalny
"Obora"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Zwierciadło" nr 8