Nie wierzę w Mandy, Marka, Francisa, Louise. Nie wierzę tej inscenizacji - o spektaklu "Osama - bohater" pod opieką reżyserską Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.
"Gary, Francis i Louise, Mandy i Mark. Gary mówi do widowni, Francis i Luise mówią ze sobą, Mandy i Mark do widowni, jakby była kamerą". Didaskalia Dennisa Kelly'ego, otwierające dramat "Osama - bohater", uderzają swoją ubogością. Nie dookreślają przestrzeni, zaledwie zaznaczają ustawienie postaci. Tylko połączone w pary imiona sugerują, ujawniające się w dalszych fragmentach, łączące ich relacje. Mark (Mariusz Siudziński), pięćdziesięcioletni mężczyzna, którego żona leży w szpitalu, ugania się za młodziutką Mandy (Ewelina Gnysińska). Francis (Michał Staszczak) i Louise (Matylda Paszczenko) to rodzeństwo, którego ojciec trafił do więzienia. Znalazł się w nim najprawdopodobniej za zabójstwo domniemanego zboczeńca, przed którym chciał uchronić córkę. Gary. Siedemnaście lat, sąsiad, kolega ze szkoły. Zostaje oskarżony o wysadzenie w powietrze osiedlowych garaży, autor wypracowania: "Osama - jedyny bohater". Skojarzenie eksplozji z ko