Dla określenia w jednym słowie, jaki jest Wiktor Sadecki jako Hamm, najlepszy byłby termin: obojętny. Aktor siedzi nieruchomo w fotelu na kółkach na środku sceny, nogi okryte starym kocem, na głowie czarna czapeczka, oczy kryją czarne okulary. Nie niepewny, jednostronny, monotonny, ale obojętny. Odczucie takie uwiarygodnia - właściwie tylko sposób podawania tekstu. Jakby z dystansem, ale to oznaczałoby wartościowanie, ślad emocjonalnego stosunku do wypowiadanych słów. A tego przecież nie ma. Jak nie ma czegoś w rodzaju świadomej manifestacji obcości. Można sądzić, że Sadecki według wskazówki Kędzierskiego gra "złego aktora", ale musiałby być przekonany do całej sprawy. A co do tego mam wątpliwości. Z obojętnością Sadeckiego kontrastuje postawa Leszka Piskorza. On nie ukrywa, że zgodnie z pewnym nurtem beckettologii traktuje Clova jako clowna tego świata. Piskorz znajduje w spektaklu dość czasu i miejsca dla uzewnętrznienia swego stosunku do
Tytuł oryginalny
Obojętność
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski Nr 216