- Może ta sztuka będzie inspiracją dla par, może coś więcej zrozumieją na temat własnych relacji - mówi JUSTYNA SIEŃCZYŁŁO. W stołecznym Teatrze Kamienica w "Scenach z życia małżeńskiego" Ingmara Bergmana gra Marianne.
Skąd pomysł przeniesienia na deski Teatru Kamienica filmu Ingmara Bergmana? - Widzieliśmy w nim tak dużo z naszych problemów. Postanowiliśmy z pełną premedytacją zrobić coś dla ludzi, dla par, żeby przyjrzeli się sobie. Bergman miał wiele problemów małżeńskich. W filmie się obnażył. To dla nas ogromne wyzwanie, niepokoimy się, czy rodzaj takiego psychologicznego, głębokiego studium uda się nam przekazać, czy percepcja widza to wytrzyma. Podczas prób iskrzyło między głównymi bohaterami? - O tak. Ale to naturalne. Myślę, że jeśli ktoś chce dać z siebie wszystko, to musi boleć. A bolało jak cholera. Nie da się inaczej. Ta sztuka jest jak żywa tkanka, operujemy na własnych emocjach. Nie ukryjemy się za kostiumem. Jest piękna scenografia, cudowna muzyka Michała Lorenza, ale na scenie jesteśmy tylko my, obnażeni. W tym spektaklu jest dużo erotyki. Był serial telewizyjny, sztuka, film fabularny. Trudno było się uwolnić od cu