Mogła być wywiedziona z ducha Iwana Gonczarowa opowieść o zbędnym człowieku naszych czasów. Mogło być przejmująco, jak wtedy, gdy okazuje się że nie ma po co wychodzić z domu, bo ani świat nas nie potrzebuje, ani my świata. Nie wyszło. Dlaczego? Bo Michaił Ugarow, który dramat "Obłom off" napisał, nie jest Gonczarowem, reżyser Andrzej Domalik uprawia tzw. reżyserię niewidoczną. jakby go przy tym me było, a pozostawieni sobie samym aktorzy nie wiedzą, czy to kabaret, czy egzystencjalna tragedia. Efekt oczywisty. Spektakl, którego być nie powinno. Pretensjonalny, drażniący publicystyczną tezą. Śmiertelnie nudny.
Źródło:
Materiał nadesłany
Foyer nr 3