XXIII Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych
Tajny Agent Dobrej Woli, Krzysztof J. rozpięty na "żaglowym maszcie" składa sprawozdanie z własnego życia: "Sporządziłem rejestr oskarżeń, aby wstrząsnąć sumieniem świata, które dawno się gdzieś zapodziało, i nikt go nie odszuka". Tak rozpoczyna się drugi akt spektaklu "Obłęd" Jerzego Krzysztonia, wyreżyserowany przez Jerzego Rakowieckiego z zespołem warszawskiego Teatru Polskiego. Scena ta wywołuje dwojakie skojarzenia. Bo to i wielki symbol kulturowy (cierpiący Chrystus), ale też - a może przede wszystkim - bardzo polski romantyczny "cierpiący za milijony" Konrad-Kordian. I dodajmy, że scena ta rozgrywa się w "domu wariatów" (jak to wprost Słowacki określił) - czyli w Tworkach, a "żaglowy maszt" jest szpitalnym łóżkiem z pasami. Przedtem jest - w akcie pierwszym - narastanie chorobowego niepokoju polskiego inteligenta, reportera radiowego, uwieńczone sceną na szczycie schodów: "widzę to, czego inni nie widzą... stałem się kimś... przeczuwa