Było zabawnie, wzruszająco, a czasami nawet smutno. Jak to zresztą zwykle na Wertepie bywa. Za nami pierwszy weekend objazdowego festiwalu: bawili się dzieci i dorośli w Narewce, Michałowie i Czeremsze - pisze Anna Dycha w portalu bialystokonline.pl
Z roku na rok Wertep przyciąga coraz większą publiczność - jednym z kluczy do sukcesu jest to, że to festiwal dla całej rodziny. Nawet te najwcześniejsze spektakle - dla dzieci - są wspaniale przyjmowane i przez dorosłych towarzyszy. Obecny już na kolejnym Wertepie Falko Show tym razem zachwycił przedstawieniem "Orkiestra gra" [na zdjęciu] - to niecodzienna zabawa z instrumentami dętymi, gdzie często nabierają one innych znaczeń. Prawdziwą furorę zrobili też artyści z teatru Małe Mi ze swoim spektaklem "Fintikluszki". Ten wędrowny teatr lalek z Warszawy we wspaniały sposób za pomocą lalek, ruchu, śpiewu i muzyki zabiera publiczność w magiczny świat opowieści. Za to teatr Tetraedr ze swoim "Musimy mieć dobre życie" nikogo nie pozostawił obojętnym, a wielu widzów wczuwając się w przejmującą i miejscami tragiczną historię Oli nie kryło wzruszenia. Na szczęście "The last bastion" rosyjskich artystów "Mr. Pejo's wandering dolls" zawładną