EN

18.09.1991 Wersja do druku

Obiecanki cacanki

Julia Wernio obiecywała na niedzielną premierę wiele tajem­nic, ale jak to w życiu bywa, na obiecankach się skończyło. Naj­pierw trzymano nas w odnowio­nym i wielce szykownym foyer Teatru "Miniatura". Atmosfera była gorąca, bo miejsce nieduże, a tłum zebrał się spory. Po kil­kunastu minutach z sali teatral­nej wyszli kelnerzy i kazali się jeszcze bardziej cofnąć ku ścia­nie. Temperatura skoczyła o kil­ka stopni, ale kelnerzy nie po­dali nic zimnego do picia - byli to aktorzy. Zwróceni twarzami do pięknej fotografii Wojciecha Ziętarskiego (Werle), przygląda­liśmy się wypełniającemu I akt "Dzikiej kaczki" bankietowi. Nie trwało to na szczęście zbyt długo. Później wpuścili nas do przebudowanej i rzeczywiście uroczej salki teatralnej. Tajem­nicę imponującej głębi sceny od­krywała raz po raz odsuwana ściana: tło, stanowiące wyposa­żenie atelier Hjalmara Ekdala. Reżysersko-scenograficzny pomysł umieszczenia Ibsenowskiego strychu na ty

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Obiecanki cacanki

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta w Krakowie nr 218

Autor:

Marek Mikos

Data:

18.09.1991

Realizacje repertuarowe