Mówi się, że nie ma osób niezastąpionych. To nieprawda. Mówi się, że nie ma osób kryształowych. To też nieprawda. Wszyscy, którzy mieli przyjemność, zaszczyt i szansę znać Agatę Kabat potwierdzą, że ona jedna - z nas wszystkich - była kryształowa. Dobra do szpiku kości. Oddana - wspomina na swoim blogu Remigiusz Grzela.
Od soboty zbieram się i nie znajduję słów. Nie umiem siebie poskładać. Ostatnie, najtrudniejsze, trzy tygodnie, to dla mnie też czas gubienia słów. Zaczynam coś mówić i nie mogę sobie przypomnieć imienia, czy nazwiska kogoś, kogo dobrze znam. Wczoraj usłyszałem w radiu piosenkę Miki Urbaniak, piosenkę, którą lubię, której słucham, którą mam na płycie i miałem wrażenie, że słyszę po raz pierwszy, aż spojrzałem na wyświetlacz w radiu, kto śpiewa. Ale ostatnie tygodnie, o czym tutaj delikatnie wspominałem mniej więcej od listopada czy grudnia były coraz trudniejsze. Moja Przyjaciółka, moja cudowna agentka, którą nazywałem - również tutaj, na blogu, specjalną agentką Scully, Agata Kabat odchodziła. Trudno nam wszystkim było się pogodzić z jej ciężką chorobą. Dwa ostatnie tygodnie najkoszmarniejsze. W sobotę, o 9.33 Agatka odeszła. Cały ten czas nieprawdopodobnego bólu, niemożności pogodzenia się z wiadomościami, zaawansowan