"Widnokrąg" w reż. Bogdana Toszy w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Jarosław Wach w Akcencie.
Tego, co ty widzisz, nikt inny nie widzi. Choćby widział dużo więcej - mówi do Piotra, narratora "Widnokręgu", jego nauczyciel. Zdaje się, że na powieść Wiesława Myśliwskiego, przynajmniej pod paroma względami, patrzyliśmy z reżyserem spektaklu i autorem adaptacji Bogdanem Toszą nieco inaczej. Nade wszystko jednak trzeba od razu zaznaczyć, że wystawienie tego dzieła, monumentalnego przecież nie tylko ze względu na objętość, wymagało nie lada pomysłowości i - co tu dużo mówić - odwagi. Można się zastanawiać, jak wypowiedzi bohaterów książki, niekiedy wręcz natrętnie drobiazgowe, przełożyć na język sceny, jak ukazać relację między postaciami czy między ludźmi i rzeczami, wyrażone w szczegółowej narracji na dziesiątkach stron. Jak w dwuipółgodzinnym spektaklu zmieścić historię czyjegoś życia? Pierwsza scena mocna. Kaziuń, wujek Władek, Piotr i Piotruś w wiązkach słabego światła, przez chwilę unieruchomieni jak na fotografi