"Oresteja" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
"Dramatoopera" w reżyserii Mai Kleczewskiej brzmi niewątpliwie intrygująco jako propozycja repertuarowa. Połączenie sił artystów stołecznego Teatru Narodowego i Teatru Wielkiego - Opery Narodowej roztacza wizję obcowania z widowiskiem totalnym. Antyczny hieratyzm w zwarciu ze sceniczną strategią szoku nie oznacza jeszcze gotowego przepisu na sukces artystyczny. Mariaż teatru dramatycznego i opery stwarza możliwość stworzenia estetycznie rozwibrowanego widowiska. Niestety, tym razem rozwibrowanie ustąpiło miejsca swojej brzydszej siostrze- chwiejności. Efektem końcowym jest ciężkostrawny teatralny przekładaniec. Oczywiście, można ożenić ze sobą antyczną powagę i popkulturowy misz-masz. Tym razem Kleczewskiej zabrakło niezbędnego wyczucia. Scena staje się miejscem bezładnej kompresji form i treści. Jeszcze przed wygaśnięciem świateł widzów osaczają głosy chóru Opery Narodowej. Za opracowanie muzyczne odpowiada Agata Zubel - to właśnie jej g