W pierwszej chwili - zaskoczenie, bo rzeczywiście "Ożenek" w Teatrze Dramatycznym jest czymś niezwykłym, odbiegającym od dotychczasowych poszukiwań i charakteru tego teatru. Wolelibyśmy ujrzeć na scenie tego teatru "Rewizora" czy "Martwe dusze". Cieszymy się natomiast, że "Ożenek" ujawnił wiele nowych możliwości- zespołu, bo rzeczywiście ileż to wspaniałych gogolowskich typów powychodziło naraz na scenę. Zacznijmy od inscenizacji. Tym razem tłem dla mariażowych klebań zramolalego radcy dworu Podkolesina jest scena podzielona na dwa segmenty, z których wymienny jest tylko dolny. Górny unosi się jak symbol nad całą sztuką, nad śmiesznym losem niedojdów, nieruchomy jak szopka z pozłacanymi cebulami cerkwi. Jest groteskowy, upstrzony kwiatami, kokardami z kiczowatej pocztówki. Ma coś z groteski, pierników ludowych, drzeworytów. Dekoracje zresztą są w pełni funkcjonalne, ściśle związane z ogólną koncepcją reżysersk
Źródło:
Materiał nadesłany
Argumenty nr 48