Z Platformy Obywatelskiej dochodzą glosy oburzenia na zapowiedź odwołania Jana Klaty z funkcji dyrektora krakowskiego Starego Teatru. Wyczuwam w nich fałszywą nutę, bo dobrze pamiętam, jak wojewódzcy radni PO uczestniczyli w politycznej, publicznej krytyce tego jednego z najbardziej znanych współczesnych polskich reżyserów teatralnych - pisze Bartłomiej Kuraś w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Było zimowe popołudnie 30 grudnia 2013 roku. Większość rodaków zaprzątała już myśli przygotowaniami do zabawy sylwestrowej. Ale nie radni sejmiku małopolskiego. Oni zebrali się na ostatniej w tamtym roku sesji - choć nie wszyscy, bo 15 z nich nie dotarło wtedy na obrady - by w specjalnej rezolucji "wyrazić zaniepokojenie i stanowczy sprzeciw wobec twórczości Jana Klaty". Jakoś nie dziwiło takie postrzeganie sztuki przez działaczy Prawa i Sprawiedliwości, którzy na teatralnych deskach od dawna chcieliby wyłącznie widzieć przedstawienia o uświęconej tradycji narodowej. Dlatego nie podobał im się spektakl "Do Damaszku", ani przygotowania do "Nie-Boskiej komedii". Tak przynajmniej twierdzili, choć żaden z nich nie chciał powiedzieć, czy wybrał się do Starego Teatru, by osobiście wyrobić sobie zdanie na temat artystycznej interpretacji tych dzieł. PiS i w tamtej kadencji nie miał większości w sejmiku. Wydawało się więc, że politycy partii Jaros�