Sekcja przekładów warszawskiego oddziału Związku Literatów urządziła niedawno dyskusję na temat "Ruy Blasa" Wiktora Hugo. Zebranie, które zagaił Jarosław Iwaszkiewicz, było pasjonujące. Kilka godzin toczyła się gorąca rozmowa na temat warsztatowych zagadnień przekładu poetyckiego, rymów niepełnych i asonansów, granic swobody tłumacza, jego stanowiska wobec przekładów dawniejszych. Zebranie było rojne, jak rzadko. I wszyscy z największym zainteresowaniem przysłuchiwali się dyskusji. Jeden z młodych pisarzy zerwał się jednak w pewnym momencie ze swego miejsca, by zaprotestować przeciw jednostronnemu, jego zdaniem, kierunkowi obrad. Za mało chwalono - mówił - piękno i celność przekładu, za dużo wysuwano drobnych warsztatowych zastrzeżeń, które nie harmionizują z głębokim przeżyciem, jakim były dla całej sali dopiero co wysłuchane fragmenty. Przypuszczam, że ten dyskutant nie miał racji: zachwyt, jaki w nas budzi dzieło literackie nie
Tytuł oryginalny
O teatrze romantycznym
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 124