- Czasami bywa tak, że młoda osoba pisze o starości tak, jak japońscy aktorzy grają kobiety, czyli lepiej od kobiet. Zatem nie trzeba być starym, żeby pisać o starości i na odwrót: stary człowiek może pisać o młodości, a wiek autora może być kompletnie nierozpoznawalny dla odbiorcy, bo wiek to kwestia ducha - mówi Jan Peszek w Tygodniku Angora, m.in. o "Błogim życiu" z Teatru Ateneum.
"Błogie dni" [na zdjęciu], spektakl Teatru Ateneum, to poruszająca opowieść o miłości, która rodzi się u zmierzchu życia między dwojgiem schorowanych pensjonariuszy domu opieki. Czy starość może być błoga? - To przewrotny tytuł. Te wspólne dni bohaterów wcale nie okazują się takie błogie. Ich spotkanie nie przebiega wyłącznie w sielankowej atmosferze. To są ludzie z zupełnie odmiennymi życiorysami, w odmiennych sytuacjach osobistych. Ale tak - z całą pewnością przeżywają błogie chwile. Takie, jakie przeżywamy wszyscy, gdy rodzi się przyjaźń lub nawet mocno spóźniona, ale miłość. Tym, co zbliża do siebie bohaterów sztuki i rozpala w nich na nowo chęć życia, jest miłość do teatru, muzyki i tańca. Nabokov napisał kiedyś, że w literaturze nie ma śmierci. Proust, że dzieło sztuki to jedyny sposób na to, by odnaleźć czas utracony. Czy zatem twórczość - i szerzej - sztuka mogą być receptą na ucieczkę przed samotnością, os