Nagrody w Londynie, sukcesy w Paryżu i Berlinie, premiera na Litwie. Wyśmienity spektakl zrealizowany w Starym Teatrze przez Krystiana Lupę, reżysera, który niezmiernie rzadko sięga po dramaty, woli własne adaptacje prozy. A w końcu - inscenizacja na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego we Wrocławiu, przygotowana przez młodego krakowskiego reżysera, Pawła Miśkiewicza. Co ma w sobie błaha na pozór, choć błyskotliwie napisana sztuka pt. "Sztuka", której autorką jest francuska pisarka o hiszpańsko-żydowskich korzeniach, Yasmina Reza?
Odpowiedź wydaje się prosta: dramat Rezy to sprawnie skonstruowana sceniczna maszynka, samograj, który potrafi rozbawić publiczność, ale także - być może - skłonić do przemyślenia pewnych spraw. Prosta historia opowiada o przyjaźni trzech mężczyzn. Punktem wyjścia akcji staje się kupno przez jednego z nich kontrowersyjnego białego obrazu w ukośne białe paski. Tekst sztuki iskrzy się efektownymi ripostami, nie brak w nim finezyjnego dowcipu słownego, choć autorka nie gardzi też komizmem sytuacyjnym, perfekcyjnie stosując reguły piece bien faite. Reżyser wrocławskiego spektaklu, trochę wbrew tekstowi, starał się uciec od łatwego, powierzchownego komizmu i nadać przedstawionemu światu bardziej prozaiczny, zwyczajny, życiowy wymiar. Bohaterowie nie przerzucają się dowcipami jak komicy w kabarecie, dialog toczy się mniej gładko, jest nieco toporny, choć chwilami Marc, Serge i Yvan błyszczą dowcipem. Słowem - tak jak w życiu. Powodzenie przedstaw