Nie potrafimy o niej mówić. Nie chcemy myśleć. Kiedy pojawi się tuż obok, taktownie milczymy. Skrępowani, bezradni. Jak gdyby wydarzyło się coś wstydliwego albo jaskrawo sprzecznego z ustalonym porządkiem rzeczy. W epoce dumnej ze swego scjentyzmu i wrogiej przesądom śmierć jest tematem tabu. Nie wolno o niej wspominać, nawet w towarzystwie najbliższych. Współczesna kultura, zwłaszcza kultura masowa, ta o najszerszym zasięgu oddziaływania, konsekwentnie ruguje śmierć ze świata pojęć i wyobrażeń. Bohaterowie filmów i seriali, przynajmniej ci, z którymi utożsamia się widownia, tyją wiecznie, wciąż równie piękni i młodzi. Na ekranie śmierć przeważnie przybiera postać zasłużonej kary: dosięga tylko niegodziwców. Nie przysparza cierpień fizycznych ani moralnych. Celny strzał zabija w mgnieniu oka, unicestwia zło. Taką śmierć zdolni jesteśmy zaakceptować. O innej nie chcemy słyszeć. Toteż nie jest łatwo relacjonować współczesnym
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 104