Sztuka o śmierci Eugene {#au#52}Ionesco{/#} grana już była we Wrocławiu. W 1973 roku na deskach Teatru Polskiego Henryk Tomaszewski wyreżyserował {#re#9294}"Grę w zabijanego"{/#} (scen. Kazimierz Wiśniak). Scena teatru przy ulicy Zapolskiej w tamtej epoce miała taki rozmiar, że można było na niej (po rozłożeniu różowego chodnika) robić konkursy jazdy na wrotkach albo turniej deskorolkowców. Miała więc dla siebie wtedy Śmierć (w tej roli grał nie żyjący już Erwin {#os#10843}Nowiaszak{/#}) pole i przestrzeń do popisu - fabuła sztuki mówi o mieście dotkniętym zarazą. Był to lekki, fantasmagoryczny, wibrujący wieloma energiami - tańcem, pantomimą - spektakl. Pamiętam z niego punktowy rytm dramaturgii zdarzeń: napięcie i chwilę po nim energetyczną "dziurę". Nad "dziurą" twarz Śmierci w makijażu stereo. Było mnóstwo ciszy w tamtym przedstawieniu. Myślałam o tamtej ciszy sprzed dwudziestu lat, w której opowiadano o śmierci, gdy oglądałam "
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 3