Zdumiona recenzją p. Jasińskiej z warszawskiego przedstawienia "Na czworakach" Różewicza ("TP" nr 17) pragnę tą drogą zadać jej parę gorzkich pytań. Przede wszystkim pojąć nie mogę, jak to możliwe, skoro u nas kwalifikuje się filmy jako zdatne albo niezdatne dla młodzieży, przechodzi się do porządku nad faktem, że we wspomnianej sztuce bierze udział grupa młodych dzieci - chyba najwyżej do lat dwunastu! Widok ich w tym kontekście i w tej inscenizacji był dla mnie naprawdę wstrząsający, ale u p. Jasińskiej o tym ani słowa. Drugie zastrzeżenie. Recenzentka pisze, że autor "śmieje się" sam z siebie. Śmieje się? chyba należy powiedzieć "kpi", i to z najgłębszego dna trzewi, które widać mocno mu dolegają, sądząc po doborze słów, jakimi się posługuje, zapewne dla zamaskowania jakiegoś okropnego niedowładu. Wracając do śmiechu, na przedstawieniu, na którym byłam 9 bm. nie rozległ się na widowni ani razu - a "publika wsiegd
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 23
Data:
04.06.1972