"Miłość sama w sobie jest przyjemnością. Miłość to stan szczęścia, który przepełnia ciało i duszę boską energią" - mówiła Małgorzata Walewska w jednym z wywiadów. Wczoraj, w poniedziałek, 11 sierpnia tę "Przyjemność miłości" ("Plaisir d'amour") artystka wyśpiewała z towarzyszeniem harfistki Małgorzaty Zalewskiej w ramach 48. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju - pisze Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz.
Niestety, koncert przerwała gwałtowna burza; huk uderzających kropel o dach Domu Festiwalowego uniemożliwił prezentację recitalu, tak bardzo przecież kameralnego, wręcz intymnego. Trzeba było czekać około pół godziny, by muzyka znów zabrzmiała. Ale warto było, bo wieczór okazał się niezwykły. Cały recital został skonstruowany wokół miłości, a co za tym idzie zdrady, namiętności, tęsknoty. Małgorzata Walewska, która poprzedzała muzyczne prezentacje omówieniami utworów, zwróciła uwagę, że "krótko trwa uniesienie, a potem ból i cierpienie". Zabrzmiały pieśni i arie francuskich kompozytorów. Wieczór otworzyła tytułowa "Plaisir d'amour", pieśń XVIII-wieczna, autorstwa Jeana-Paula Martiniego. Nie zabrakło też m.in. kompozycji Berlioza, a także wspaniałych pieśni Reynaldo Hahna do poezji francuskiej, między innymi Wiktora Hugo. Małgorzata Walewska nie byłaby sobą gdyby na recitalu nie zabrzmiała aria jej ulubionej bohaterki, Dalili