Wystąpienie podczas sesji "Teatr a rytuał" w ramach festiwalu rewizje/antyk, 19 maja 2007, Scena Kameralna Starego Teatru w Krakowie
Historyk Tukidydes chełpi się ("Wojna peloponeska", ks. 1, rozdz. 22), że jego dzieło będzie "dorobkiem o nieprzemijającej wartości", ktema es aei, a nie jedynie "utworem dla chwilowego popisu"1, agonisma es to parachrema akouein. Uważam, że nieprzemijająca siła antycznej greckiej tragedii, jej zdolność do ciągłej autorewizji i żywotność, stanowi konsekwencję tego, że - i tego, w jaki sposób - była ona jednym i drugim: zarówno dziedzictwem na wieki, jak jednorazowym popisem. Istnieje, jak sądzę, wiele powodów, dla których starożytna ateńska tragedia z V w. p.n.e. okazała się tak trwała [resilient] i podatna na adaptację [adaptable]. Chciałbym niniejszym rzucić nieco światła w szczególności na dwa z nich. Oznacza to przeciwstawienie się dwóm kliszom, fałszywym przekonaniom, które nie są może powszechnie przyjęte za pewnik, lecz wniknęły do wielu podręczników i do konwencjonalnego nauczania na temat dramatu greckiego. Po pierwsze, nie