Na temat "Kochanego Kłamcy", przedstawienia świeżo granego na scenie "Ogniska Polskiego" w reżyserii niestrudzonego dra Kielanowskiego-ukazały się w "Dzienniku" aż 3 recenzje: Balińskiego Hemara, Gunthera, jakoteż felieton Wohnouta. Ciężar gatunkowy wymienionych nazwisk świadczy o doniosłości, jaką darzy emigracja tego rodzaju wydarzenie teatralne. Nie zamierzam "wprowadzać sowy do Aten" i kontynuować zasłużonych pochwał lub tłumaczyć rzekomych niedociągnięć. Moje nastawienie , a raczej ustawienie głodu estetycznego jest takie, że czy to w sali koncertowej czy to w teatralnej, osiągnąwszy raz próg zaspokojenia, pozostaję nieczuły na wahania jakości kulinarnej, którą mnie dalej darzą. Trwam w zachwycie i zadowoleniu. I tak było na przedstawieniu "Kochanego Kłamcy". Pragnę natomiast poświęcić parę słów przekładowi. Posypały się lawiny pochwał jak "znakomite tłumaczenie", "świetna polszczyzna literacka", "połączenie językowej poprawno
Tytuł oryginalny
O przekładzie "Kochanego kłamcy"
Źródło:
Materiał nadesłany