W upalny majowy dzień jechałam do Olsztyna, do teatru "Czerwony i Kapturek" na premierę "Królewny Fali". Jechałam, przyznaję, z pewną tremą, ponieważ widziałam urocze przedstawienie tej bajki w warszawskim "Baju" i bałam się trochę nieuniknionych w tym wypadku zestawień i porównań. Tymczasem olsztyński "Czerwony Kapturek" sprawił mi przyjemną niespodziankę: zobaczyłam wprawdzie inną wersję inscenizacyjną mojej sztuki, lecz wersję nie mniej udaną od warszawskiej i bezbłędne, doskonałe niemal jej wykonanie. Reżyseria Mieczysława Czerwińskiego wydobyła z bajki o nieznośnej królewnie Fali całą jej fantastykę i cudowność. Przedstawienie jest bardzo barwne, żywe, charaktery bohaterów zarysowane trafnie i zgodnie z moją intencją. Zasługą reżysera, a zarazem dyrektora teatru, jest także dykcja aktorów tak wyraźna i czysta, że może być wzorem dla aktorów teatrów kukiełkowych. Każde słowo dociera do widza zarówno w partiach śpi
Tytuł oryginalny
O przedstawieniu w Czerwonym Kapturku
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Olsztyńskie nr 144