O raporcie o stanie kultury pisze w felietonie dla e-teatru Michał Zadara
Kiedy po raz pierwszy poznałem się z plany Ministerstwa Kultury, by zreformować system kultury w Polsce, lekko się przeraziłem. Jak wiadomo, Platforma Obywatelska nie wie tak do końca, po co jest kultura i czym się różni od rozrywki. Dla obecnie rządzącej partii różnica między teatrami Polonia i Roma a teatrami TR i Starym polega głównie na tym, że te pierwsze sobie radzą finansowo, a te drugie obciążają budżet. Kiedy więc po raz pierwszy usłyszałem hasło "kryzys to dobry moment na reformy", od razu skojarzyło mi się to z ekonomicznymi strategiami neokonserwatystów, którzy w obliczu kryzysu wojennego w Iraku sprywatyzowali cały kraj, doprowadzając do ruiny, a miliony dolarów do własnych kieszeni. Mamy więc wszelkie powody do nieufności wobec nowego planu Hausnera. Problem w tym, że raport o stanie kultury, który został przedstawiony ministrowi i który ostatnio czytałem, nie zawiera aż tak strasznych pomysłów, jak sobie to wyobrażają Macie