"Kowboje" w reż. Anny Smolar w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Odkąd wiem już wszystko o polskim teatrze i wszystko widziałem, nawet spektakle jeszcze niezrobione, bo się je robi według starego przepisu na flaki wołowe - czekam już wyłącznie śmierci albo żeby jednak coś mnie zaskoczyło. Nie wiem, jakim cudem, ale żeby jednak. Żeby coś udowodniło, że da się inaczej i że jest coś jeszcze w życiu. Prawda jest taka, że wszystko się da, ale za granicą. Najlepsze spektakle zeszłego sezonu były semi-cudzoziemskie: "Cząstki kobiety" reżysera Węgra, "Borys Godunow" reżysera Niemca (ale ja lubię!), "Prawie równo" artystki Islandki, "Najmrodzki" ze Śląska, "Śmierć komiwojażera" z miasta portowego Gdańska. Teraz dołączam lubelski spektakl "Kowboje", który też mi skądinąd pasuje do tezy. Anna Smolar, polska artystka wykształcona za granicą, reżyserka postfrancuska. Witold Mrozek to pochwalił w posezonowej ankiecie "Teatru", więc pomyślałem, że pewnie ramota o wydźwięku politycznym. I tu pierwsze zaskocze