"Transfer" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Katarzyna Frankowska w TVP on-line.
Informacje o wykroczeniach przeciw prawu i moralności, kluczowych dla rozwoju akcji, potraktowano marginalnie. Bohaterowie podają je mimochodem, wśród rubasznych dowcipów i prostych gagów. Kiedy publiczność wybucha śmiechem, w teatrze wieje grozą. Tragikomedią "Transfer" młody Rosjanin Maksym Kuroczkin dołączył do ambitnych autorów szukających obrazu piekła swoich czasów. Wybrał proste, wydawałoby się, rozwiązanie - piekło to odpowiednik ziemi. I umieścił je w zasięgu ręki. Obie rzeczywistości różnią się zaledwie atmosferą i może skalą interesów obmyślanych przez ich mieszkańców. Właśnie gra nastrojów jest mocną stroną tej sztuki. Ludzki dramat wyraźnie pokazany w scenach z piekła i informacje o niegodziwościach, które ten dramat spowodowały, pozostają w cieniu rubasznej rodzajowości ziemskich scen i bohaterów. Wymowę amoralnych działań i sądów - zgodnie z intencją autora oraz reżysera sztuki - zagłusza śmiech widza. C