- Dla nas nauczycieli jest to strzał w dziesiątkę. Nauka poprzez ruch, działanie, zaangażowanie widza, bo widz jest tu dodatkowym bohaterem. Klocek, Mowa, Pan Wojsko, Droga, Dom oczekują, że młody widz będzie podążał za rytmem skojarzeń i nawet wyprzedzał kwestie aktorów, podpowiadając im na głos pewne słowa - Katarzyna Szyszka i Małgorzata Masłowska-Taffel rozmawiają o spektaklu "Ojczyzna", wystawionym w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Kasia: Działo się! To nie był spektakl, na którym widz siedzi spokojnie na widowni. Już na wejściu każdy otrzymał instrukcję postępowania, by za chwilę wkroczyć na plac budowy. Małgosia: Cała widownia uczestniczyła w budowie zero. Z pudeł, na których każdy się podpisał, zbudowaliśmy pierwszą ścianę "ojczyzny". A ojczyzna to nie jest łatwe do zdefiniowania pojęcie, ma swoją romantyczną egzemplifikację, ma pełne patosu stronice w podręcznikach szkolnych. Kasia: W tym spektaklu cały czas coś się dzieje, ale nie jest to historia opowiedziana linearnie. Na początku tekstu Krystyny Miłobędzkiej znajduje się informacja, że aktorów zaprasza się nie tyle do grania, ile do działania, którego podstawą jest formuła dziecięcej zabawy. Miłobędzka zawsze przecież powtarzała, że popiera filozofię Jan Dormana, który dziecięcą zabawę traktował jako sposób poznania świata. Małgosia: Podczas spektaklu widzimy co najmniej trzy budowy. P