Dlaczego spektakl "Fedry" Racine'a, obejrzany na scenie Teatru Powszechnego, przywiódł mnie do wiersza Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, którego tytuł wyżej przywołałam? Wydaje mi się, że tekst jednego z trzech najbaczniej wglądających w naturę człowieka tragików greckich - Eurypidesa, zinterpretowany przez francuskiego klasyka, skupia się przede wszystkim na walce człowieka z własnymi namiętnościami, rzadko, niestety, zwycięskiej. A jednak Fedra po przejściu przez piekło intryg, przez labirynt złudnych nadziei uleczenia swego serca zemstą, odnosi moralne zwycięstwo. Tragicy greccy, tak Sofokles, jak i Eurypides, pokazując osaczonego przez fatum człowieka, podpowiadają mu przecież sposoby ocalenia własnej godności. Cena tego ocalenia jest wprawdzie najwyższa, ale warta zapłacenia. "Cóż będę czynił w tak straszliwym boju, wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?" - to pytanie Szarzyńskiego wisi nad bohaterami sztuki przez cały czas trwania akcji. Bo
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny, Nr 19