"Nastasja Filipowna" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Mimo że spektakl nosi tytuł "Nastasja Filipowna", nie zobaczymy jej na scenie. Andrzej Domalik nawiązał w ten sposób do pomysłu Andrzeja Wajdy, który przed 36 laty przedstawił na scenie Starego Teatru historię namiętnego uczucia wiążącego dwóch mężczyzn z tytułową Nastasja, opowiadając tę historię bez jej udziału. Tak zaadaptowane fragmenty "Idioty" Fiodora Dostojewskiego oglądano jako próby otwarte. Role Jana Nowickiego i Jerzego Radziwiłowicza przeszły do teatralnej legendy. Domalik tego spektaklu nie widział, podobnie jak ja (nawet nie pamiętam, dlaczego tak się stało), ale sprowokował do porównań i zapewne nie wytrzyma konkurencji ze wspomnieniem przeszłości. Ja nie mogę wspominać, toteż poddałem się bez zastrzeżeń atmosferze pełnego tłumionej pasji dialogu, osnutego mrokiem nie tylko duszy, ale i skąpego oświetlenia majaczącej przed oczyma scenerii przedstawienia. Książę Myszkin Grzegorza Damięckiego z jego powściąganą rozpacz�