MIARĄ nieporozumień, które składają się na dziwaczny festiwal O'Neillowski w Polsce, równocześnie zaś miarą niecodziennych trudności przekładowych, jest sprawa tytułów jego sztuk, gdzie mylna interpretacja idzie częstokroć w parze z nieporadnością językową tłumaczy. Nie zajmowałbym się tą sprawą, gdyby inie fakt, iż twórczość Eugene O'Neilla wypaczono dotychczas w pięciu kolejnych premierach, zaś ze strony Teatru Polskiego grożą nam dalsze represje. Tłumaczenie znakomitej większości jego tekstów wymaga, obok dobrej znajomości obydwu języków, gruntownej znajomości całego jego dorobku, gdzie wiele motywów i sytuacji, archetypicznych nieomal, układa się w nowych, wciąż rewidowanych konfiguracjach. Nie to jednak, rzecz osiągalna w końcu dla niektórych naszych tłumaczy, decyduje o wartości przekładów tej niezwykłej dramaturgii; inwencji językowej O'Neilla, jego niesłychanej giętkości dialogów przeciwstawić należy przynajmniej ś
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka