"Halka" w reż. Natalii Korczakowskiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Lech Koziński w Ruchu Muzycznym.
Do czego to doszło! Po premierze "Halki" w reżyserii Natalii Korczakowskiej w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej najlepsi przyjaciele rzucali się sobie do gardeł, chcąc zwyciężyć w polemicznym zwarciu. Od dawna żadne przedstawienie nie pozostawiło tylu pytań, na które nie ma oczywistych odpowiedzi, i od dawna żaden spektakl nie stał się zarzewiem tak gwałtownych awantur. Już za to należałoby spojrzeć z szacunkiem na pracę reżyserki. Inna rzecz, że miała zadanie nieco ułatwione, bowiem dyskusje naprawdę gwałtowne rodzą się wtedy, gdy obiektem reżyserskich działań staje się dzieło z narodowego kanonu. Moniuszkowski dramat jest w nim od stu pięćdziesięciu lat, więc podniesienie nań ręki wywołuje bunt. W przypadku warszawskiej inscenizacji zgoła nieuzasadniony. Ale mimo wszystko "Halka" Korczakowskiej, spektakl generalnie przekonujący i logicznie wywiedziony z tekstu, szokuje. Szokować można i pomysłem na inscenizację, i jego sceniczną realiza