Czy można sobie wyobrazić dobry teatr poza modą? - zastanawia się w cotygodniowym felietonie dla e-teatru Michał Zadara
Przymiotnik "modny" w odniesieniu do spektakli i twórców teatralnych jest pojęciem pejoratywnym, przynajmniej w naszym polskim dyskursie teatralnym. Sam zostałem wielokrotnie określony przez niechętną mi krytykę jako reżyser modny, a nawet "obecnie najmodniejszy polski reżyser". "Modny" nie znaczy tu wcale, że umiem dotknąć ducha czasu, czy wychwycić najbardziej subtelne zmiany, tylko że jestem powierzchowny i dekoracyjny, i że - jak każda moda - moda na mnie szybko minie, nie pozostawiając po sobie wartości bardziej trwałych. Czy można sobie wyobrazić dobry teatr, który byłby poza modą? Teatr, który deklaruje chęć bycia poza modą, wycofuje się z rozmowy o pięknie, sztuce i teatrze, i staje się niepotrzebny. Nie ma kultury, a nawet historii, bez mody - moda jest zawsze, ponieważ moda jest tym, co w danym momencie dana społeczność uważa za piękne i interesujące. Negowanie mody znaczy po prostu skazanie się na niebyt. Kiedy pisz