"O królewnie Wełence" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Animacji w Poznaniu. PIsze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.
Scenę zamyka krosno i wszystko jest na niej, z wyjątkiem aktorów, z wełny. Bo też jest to historia o Królewnie Wełence i tak długo poszukującym jej królewiczu Kłębuszku. A tak długo się oni tutaj bezskutecznie poszukiwali, bo ciągle plątały się wełniane nicie i motki, ale wszystko zmierzało przecież do szczęśliwego końca. Bo, jak to głosiły tu słowa śpiewanej przez aktorów piosenki "Barwy wełnianie, plotą się plączą, by bohaterów losy połączyć". Zamykające sezon, a tak utkane z wełny, premierowe przedstawienie w Teatrze Animacji jest uroczo proste i w swej fabule, i w swej konstrukcji scenicznej. I bardzo jednorodne w swych środkach. Właściwie nie ma tu ani fabuły, ani dramaturgii. Ale za to dużo w nim muzyki, piosenek, zabawnych sytuacji i postaci. Takich na przykład jak Piekarz Elżbiety Węgrzyn, Sprzedawca warzyw Marioli Ryl-Krystianowskiej, czy tak niezwykły, a przy tym magiczny Zajączek. Bo on to właśnie najlepiej tutaj demonstru