Niewiele brakowało już nieraz w dziejach aby ród ludzki wyginął doszczętnie. Lodowce, potop, wojny doprowadzały świat o krok od całkowitej zakłady. Ale jednak do ostatecznej katastrofy nie dochodziło. Człowiek zawsze dźwigał się z upadku i zaczynał życie od nowa. Po to by znowu przychodził kolejny kataklizm, by znowu świat się walił i by znowu życie się odradzało. To nie kończące się dziejowe "da capo al fine" połączone z wiarą w niewyczerpaną siłę biologiczną człowieka jest treścią sztuki Thorntona Wildera "Niewiele brakowało". Napisana w czasie ostatniej wojny miała szczególną wymowę w atmosferze ówczesnego "końca świata" a wyróżniała się na tle katastroficznej literatury optymistycznym "wydźwiękiem". Dzięki temu też i dzięki dość ekscentrycznej formie cieszyła się w pierwszych latach po wojnie dużym powodzeniem na wielu scenach amerykańskich i europejskich. Teatr w teatrze, burzenie iluzji scenicznej i przechodzenie od gr
Tytuł oryginalny
O krok od zagłady
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 286